Wydawać by się mogło, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zabije kury znoszącej złote jaja. Taką kurą dla Take-Two bez wątpienia jest
GTA Online.
Rewolucyjny tryb multiplayer dla
Grand Theft Auto V boryka się z wieloma problemami na czele z oszustami. Wielu graczy zdążyło się też już zwyczajnie znudzić oferowanymi możliwościami. Nie zmienia to jednak faktu, że liczba osób, które regularnie logują się na serwerach wciąż jest więcej niż zadowalająca, a i na przychody z mikrotransakcji chyba nie ma co narzekać.
Z ust Straussa Zelnicka padły jednak wczoraj słowa sugerujące coś zgoła odmiennego. Miało to miejsce na konferencji poświęconej mediom i telekomunikacji, w której szef Take-Two brał udział.
W październiku upłyną trzy lata od premiery GTA Online. Oczekujemy, że wkrótce zainteresowanie graczy nieco się zmniejszy. Nigdy nie było naszą intencją, aby stale utrzymywać GTA Online w działaniu - w zasadzie nawet tego nie chcieliśmy. Przyjdzie czas kiedy trzeba będzie zrobić sobie przerwę.
Czy oznacza to, że wkrótce będziemy musieli pożegnać się z
GTA Online w obecnym kształcie? Ponownie Zelnick wypowiedział się również o wydawaniu kolejnych części serii gier co roku.
Rynek pyta nas: "Dlaczego nie wypuszczacie swoich gier co roku?". Uważamy, że w przypadku gier innych niż sportowe lepiej jest budować atmosferę oczekiwania i pożądania. Z jednej strony dać graczom nieco odpocząć od gry, a z drugiej mieć czas na dopracowanie gry, aby prezentowała możliwie najwyższy poziom jakościowy. To jest niewykonalne w tak krótkim okresie jak jeden rok.
Kolejną kwestią poruszoną przez prezesa firmy jest rzeczywistość wirtualna. Jeśli liczyliście, że w
GTA VI zagramy sobie z Oculusem na głowie, to prawdopodobnie możecie już o tym zapomnieć, przynajmniej dopóki tematem nie zainteresują się amatorzy ;)
Na chwilę obecną technologia VR jest zbyt droga. Nie ma rynku zbytu dla urządzeń kosztujących $2000, na dodatek wymagających specjalnie wydzielonej przestrzeni w domu. Nie wiem co ludzie sobie wyobrażają. Być może niektórzy z Was mają w domu tyle wolnego miejsca do zagospodarowania, ale wróćmy na Ziemię. W Ameryce to jeszcze nie jest standard.
Mamy mniej więcej $300 do wydania na sprzęt i nie mamy za wiele miejsca. Znajdzie się miejsce na telewizor, sofę i jakieś kontrolery. Nie mamy dużej, otwartej przestrzeni, w której można swobodnie stanąć z kontrolerami w obu dłoniach i jeszcze czymś na głowie, i nie potykać się co chwilę o stolik. Nie mamy takiego miejsca.
Jest w tym trochę prawdy.