Sporo czasu w
Max Payne 3 spędzamy u boku Raula Passosa. Aż prosi się żeby wykorzystać tę postać bardziej, np. pozwalając wcielić się w nią drugiemu graczowi. Okazuje się, że tak właśnie mogło być.
Z artykułu opublikowanego na łamach serwisu
For The Win dowiadujemy się, że londyńskie studio Rockstar przez około rok pracowało nad trybem kooperacyjnym dla
Max Payne 3. Ostatecznie jednak pomysł zarzucono na korzyść gry przez sieć.
Max Payne 3 miał otrzymać kooperacyjny prolog. Wcielając się w postacie Maksa i jednego z jego partnerów z Nowego Jorku, mieliśmy przedzierać się z użyciem bullet time'u przez uliczki miasta, cmentarz, kanał Panamski, itp. Były to zmodyfikowane mapy znane z trybu dla jednego gracza.
Część stworzonych wówczas map została wykorzystana w trybie fabularnym, a niektóre przepadły, m.in. południowoamerykańska kopalnia diamentów, czy kryjówka tajemniczego kultu.
Jednym z największych problemów przed jakimi stanęli twórcy co-op'a było przystosowanie mechaniki spowalniania czasu do dwóch graczy.
Główny projektant z Londynu musiał się naprawdę wykazać wyobraźnią, aby rozwiązać ten podwójny problem - jak uniknąć wciągania jednego gracza w spowolnienie wywołane przez drugiego, niebędącego nawet w zasięgu wzroku, a jednocześnie zapewniając temu drugiemu oczekiwany efekt ze wszystkimi jego korzyściami.
Ostatecznie problem udało się rozwiązać z wykorzystaniem koncepcji łańcucha pola widzenia. Sprytny mechanizm zachował się dzięki implementacji w trybie sieciowym.
Nie przetrwała za to kampania kooperacyjna. Był to cios dla pracującego nad nią zespołu, ale zdaniem informatora
FTW, decyzja była dobra.
Myślę, że coś takiego mogłoby się sprawdzić w przypadku Maksa Payne'a, ale trzeba by raczej zbudować grę wokół takiego trybu, zamiast próbować dodać go do gry z założenia singlowej.
Cóż, może kiedyś jeszcze Rockstar powróci do tego pomysłu. W świetle zapowiedzi wydania
nowych wersji dwóch pierwszych części serii, wszystko wydaje się możliwe.