Wszystko zaczęło się w ostatni weekend od listu współmałżonek developerów kalifornijskiego studia, które zarzuciły Gwieździe Rocka kiepskie warunki pracy swoich mężów, długie godziny w studio i niewiele czasu wolnego na życie rodzinne. Rockstar nie odniósł się oficjalnie do tych informacji, więc media zaczęły drążyć temat. Tym sposobem do "świata zewnętrznego" przedarło się kilka anonimowych wypowiedzi developerów z Rockstar San Diego. Chłopaki pracują podobno po 12 godzin, przez sześć dni w tygodniu, bez urlopów i w dodatku za coraz niższe pensje. Na domiar złego w zespole panuje coraz mniej przyjemna atmosfera. Wszystko miało zacząć się w marcu ubiegłego roku, po wypuszczeniu finalnej wersji dodatku South Central dla Midnight Club Los Angeles.
Jay Panek i Mark Garone, ludzie, którzy byli w firmie przez ponad 10 lat zostali zwolnieni w 2009 roku po ukończeniu Midnight Club: LA. Inni ważni członkowie studia odeszli, gdy stracili wiarę w firmę po tym jak obeszła się z MC: LA i nie chcieli pracować nad Red Dead Redemption.
Zarząd z nieznanych dla większości powodów, powoli rozmontowywał zespół Midnight Club.
Najnowsza część ścigałki od Rockstar najwyraźniej nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań odnośnie poziomu sprzedaży, bowiem jak się okazuje, zarząd w Nowym Jorku postanowił przekazać prace nad serią w ręce innej ekipy. Niestety równie możliwe jest, że nie doczekamy kolejnej odsłony gry.
Najpierw zespołowi oświadczono, że będzie następny (Midnight Club - przyp. red.). Tak pozostawało przez kilka miesięcy, aż powiedziano pracownikom, że firma (Rockstar - przyp. red.) stworzy następną grę, ale zewnętrznie... lecz będzie także rdzeń projektu, 10-15 osobowa grupa ludzi w Rockstar San Diego pracująca nad tym. Potem po dłuższej chwili okazało się, że to w ogóle nie będzie miało miejsca.
To jednak nie wszystko. Najwyraźniej lawina złych wiadomości z obozu Rockstar dopiero ruszyła. Pomijając już podejrzane warunki pracy, problemy są również z samymi grami produkowanymi obecnie i to nie tylko przez R*SD. Kłopoty mają Red Dead Redemption oraz Max Payne 3. Ten pierwszy tytuł według jednego z pracowników tworzony jest już od sześciu lat (co potwierdzałby tajemniczy zwiastun Old West Project) i jego produkcja pochłonęła już około 240 milionów dolarów(!) z czego wynika, że aby gra tylko się zwróciła, konieczna jest sprzedaż 4 milionów egzemplarzy w okrągłej cenie $60! Rockstar ma o tym wiedzieć i nie liczy już na zysk, a jedynie zbudowanie silnej marki, która w przyszłości mogłaby przynieść dochód. Co się natomiast tyczy trzeciej odsłony przygód detektywa Payne'a, z obozu Rockstar Vancouver dochodzą głosy jakoby w tym miesiącu fabuła gry przeszła trzecią w ostatnich dwóch latach gruntowną przebudowę. To nie wróży za dobrze, tym bardziej, że efektem takich zabiegów będzie prawdopodobnie odsunięcie premiery w czasie. Twórcy muszą bowiem zamknąć produkcję do końca maja, aby tytuł trafił na półki w sierpniu.
Dziś wypłynął też e-mail, który kalifornijski zespół otrzymał z centrali. Z jego treścią możecie zapoznać się na stronach Rockstar Watch. Tłumaczenie całości nie ma sensu, bowiem list nie zawiera żadnych konkretów. Dowiadujemy się jedynie, że Rockstar New York zamierza podjąć wewnętrzne działania mające na celu przywrócenie porządku w studio. Przypomina również, że każdy pracownik może zawsze szukać pomocy w działach zarządzania kadrami Rockstar oraz Take-Two. W najbliższych dniach pracownicy tych działów zjawią się siedzibie Rockstar San Diego.
Cytaty zaczerpnięte z serwisu Gry-OnLine.